Przejdź do głównej zawartości

Świąteczny czas - Mt.Baker

Na początku chcemy Wam życzyć wszystkiego dobrego w Nowym Roku i odwagi do realizacji Waszych najskrytszych marzeń, szczególnie tych podróżniczych!

Święta w tym roku spędziliśmy w gronie rodziny i znajomych. Wyjechaliśmy w przepiękny teren okolic Mt. Baker - około 2-2.5h drogi od Seattle. Zatrzymaliśmy się w miejscowości Glacier, która jest ostatnią osadą przed górą.

Mt.Baker jest wulkanem, ale znana jest też z tego, że jest jednym z najbardziej śnieżnych miejsc na świecie, więc o śnieg nie musieliśmy się martwić. Okolica zapewnia wiele atrakcji - narty, sanki, trasy spacerowe, trasy na narty biegowe, czy też na spacer w snowshoes - co kto lubi :)
My jak zawsze zwiedzając nasz stan jesteśmy nastawieni na piękną przyrodę - i w tym przypadku nie zawiedliśmy się - było P-R-Z-E-P-I-Ę-K-N-I-E!!! Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałam aż tyle śniegu :) 







Miejsce na letni camping


Ostrzeżenie o misiach, na szczęście o tej porze roku zupełnie nieprzydatne - uff:)


Niedaleko tego miejsca natknęliśmy się na obozowiczów śpiących w namiotach - prawdziwi twardziele.












Według danych pogodowych pokrywa śnieżna na górze wahała się w granicach 2-3m, Spacerując po lesie udawało się nam czasami zapaść po biodra. Nie lada wyzwaniem było wydostanie się z takiej pułapki, ale przynajmniej było ciepło, bo człowiek musiał włożyć w to trochę energii.

Miejsce jest naprawdę warte polecenia, a my już planujemy wyprawę na lato:) 
Ktoś ma ochotę do nas dołączyć?









Komentarze

  1. 2-3m?! Szok! We Wroclawiu 2-3cm sniegu w tym roku! Biale szalenstwo tam macie tez bysmy tak chcieli. Pieknie tam zazdroszcze jak patrze na wasze zdjecia ze to wszystko macie i mozecie z tego korzystac. Krajobraz jak z bajki. Marzenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyślijcie choć 1/3 tej ilości śniegu do Polski bo tutaj już się topi i nie ma!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewna świąteczna tradycja, którą przenieślibyśmy do Polski

Czasami jest tak, że podróżując po różnych krajach staramy się znaleźć rzeczy, które przyciągają naszą uwagę i sprawiają, że się nimi zachwycamy do tego stopnia, że chętnie byśmy przenieśli taką rzecz/sytuację do naszego życia/miejsca zamieszkania. To chyba jeden z tych powodów dla których warto podróżować - poznawanie czegoś nowego. Naszą wyprowadzkę do Stanów, traktujemy czasami jak taka wielką podróż, długa podróżniczą przygodę :) Odkrywamy, poznajemy i się zachwycamy niektórymi rzeczami. Przejmujemy powoli kulturę amerykańską na różnych płaszczyznach naszego życia, starając się zachować naszą polską tożsamość. Dzięki takiemu łączeniu dwóch światów jesteśmy bogatsi kulturowo i świadomie przeżywamy wydarzenia zarówno polskie jak i amerykańskie. Staramy się przekazywać polską kulturę naszemu synowi, jednocześnie sami uczymy się też amerykańskiej ze względu na niego. Nasz syn ma podwójne obywatelstwo i pomimo,  że większość jego rodziny mieszka w Polsce, to jednak bliżej mu do tej ame

Kolejna przygoda z piękną naturą stanu Utah - Bryce Canyon National Park

Z Zion NP wyjeżdżaliśmy trochę zasmuceni. Decyzję, którą podjęliśmy poprzedniego dnia nie należała dla nas do łatwych i gryzło nas to cały poranek. Kiedy ruszyliśmy w trasę i oglądaliśmy te piękne widoczki parku podniosły się nam trochę morale. Przyroda znów nam pokazała, że nie ma co się smucić i szkoda na to czasu, bo nowe przygody są przed nami. Nie mieliśmy dzisiejszego dnia długiej trasy do pokonania, więc mogliśmy cieszyć się wszystkim co napotkaliśmy.  Dzisiejszą noc mieliśmy również spędzić w kolejnym Parku Narodowym stanu Utah - Bryce Canyon. To już czwarty park tego stanu, który planowaliśmy odwiedzić. Wiedzieliśmy, że będzie się on różnił od pozostałych parków, ale również i w nim będzie dominował kolor czerwieni/brązu ziemi. Zajechaliśmy na nasze miejsce kampingowe i  bardzo się zdziwiliśmy. Na nasze nieszczęście miejsce do zaparkowania naszego RV okazało się bardzo ciasne i całkowicie prostopadłe do drogi. Nasz 28 stopowy "potwór" po tylu dniach wspólnej przygody

Canyonlands National Park

Po naszej pierwszej nocy na pustyni przyszedł wreszcie czas na jej zwiedzanie. Stan Utah słynie z pięciu Parków Narodowych, a my dzisiaj planowaliśmy zobaczyć pierwszy z nich -  Canyonlands. Park zajmuje duży obszar, ale dla zwykłego podróżnika/turysty dostępna jest jego niewielka część. Ta bardziej dzika wymaga większego przygotowania, a przede wszystkim samochodu z napędem 4x4, bo przeważają tam zwykle piaskowe drogi. My wybraliśmy tę standardową część parku - no jakoś nasze RV nie wpisywało się w charakterystykę auta 4x4 :) Tę drugą część zostawiamy sobie na kolejny raz, wtedy kiedy dzieci podrosną i jazda po bezdrożach będzie również dla nich świetną przygoda i zabawą. Park przywitał nas wysoka temperaturą i pomimo, że słonce jeszcze wciąż było nisko nad horyzontem czuliśmy, że jest nam gorąco, zdecydowanie za gorąco, a gdy przyjdzie południe to chyba popadamy jak te muchy na parapecie. Na szczęście możliwość schowania się w chłodnym RV pozwoliła nam bardzo łatwo ładować siły do wę