Przejdź do głównej zawartości

Panie cuda, cuda powiadam!

Jak piszę tego posta,to jeszcze mi ślinka cieknie i uśmiech nie schodzi z buzi :)
O co chodzi?

Dostałam niedawno od znajomej kupon na darmowe jedzenie, ale nie na jedzenie do knajpy, ale na dostawę produktów do domu, z których można sobie samodzielnie przygotować posiłek :)
W "cenie" jednego kuponu trzy dania obiadowe!!! Dziki szał!
Co w tym takiego ekscytującego? Każda kobieta, która zajmuje się domem i chociaż od czasu do czasu gotuje obiady, wie, że takie rozwiązanie to jak dar z nieba :)

Logując się na stronę Blue Apron (nie nie robię im reklamy, po prostu do tej firmy dostałam kupon) wybiera się najpierw swoje preferencje żywieniowe, a potem dostęp do menu na dany tydzień :) Jeśli coś nam nie odpowiada, to można sobie niektóre dania podmienić na coś innego.

Jak wygląda zamówienie? 
Kurier dostarczył paczkę pod nasze drzwi konkretnego dnia tygodnia. Wszystko było idealnie zapakowane, a karton idealnie przystosowany, żeby pełnić rolę przenośnej lodówki przez co najmniej 72h (taka ilość lodu była w środku).


Po rozpakowaniu kartoniku, znaleźliśmy popakowane produkty oraz instruktaż co i jak po kroku zrobić, żeby wyszło danie z obrazka!



Wszystko prosto i łatwo wytłumaczone, a jakbyśmy mieli się okazać strasznie oporni na przekazywane instrukcje, to można było skorzystać z filmików instruktażowych - nie ma, że nie wiem jak!

I Voila! Pierwsze danie gotowe! Pychotaaaaaaa!




A wiecie co mnie jeszcze bardziej cieszy?
Że teraz to Mój Mąż będzie mógł się wykazać następnym razem w kuchni! I nie ma, że coś nie wychodzi, albo, że nie wiem jak? lub ile? - wszystkie składniki odmierzone, a przepis dokładnie wytłumaczony. Nie żeby mój ślubny nie potrafił gotować, ale żeby takie cuda Panie przygotowywać, to jednak trzeba wcześniej poćwiczyć, a tu proszę, za pierwszym razem wszystko wychodzi!

Nawet w przeliczeniu na $$ muszę napisać, że taka dostawa produktów wychodzi tanio ($30 za 3 posiłki dla 2 osób - $5 na głowę - naprawdę konkurencyjną cena!). 
Ehhhh rozmarzyłam się...

Hm...jak tutaj zdobyć kolejny darmowy kupon? Chyba najłatwiej będzie poszukać innych firm, może mają promocje dla nowych klientów?

Jest coś takiego w Polsce?


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewna świąteczna tradycja, którą przenieślibyśmy do Polski

Czasami jest tak, że podróżując po różnych krajach staramy się znaleźć rzeczy, które przyciągają naszą uwagę i sprawiają, że się nimi zachwycamy do tego stopnia, że chętnie byśmy przenieśli taką rzecz/sytuację do naszego życia/miejsca zamieszkania. To chyba jeden z tych powodów dla których warto podróżować - poznawanie czegoś nowego. Naszą wyprowadzkę do Stanów, traktujemy czasami jak taka wielką podróż, długa podróżniczą przygodę :) Odkrywamy, poznajemy i się zachwycamy niektórymi rzeczami. Przejmujemy powoli kulturę amerykańską na różnych płaszczyznach naszego życia, starając się zachować naszą polską tożsamość. Dzięki takiemu łączeniu dwóch światów jesteśmy bogatsi kulturowo i świadomie przeżywamy wydarzenia zarówno polskie jak i amerykańskie. Staramy się przekazywać polską kulturę naszemu synowi, jednocześnie sami uczymy się też amerykańskiej ze względu na niego. Nasz syn ma podwójne obywatelstwo i pomimo,  że większość jego rodziny mieszka w Polsce, to jednak bliżej mu do tej ame

Kolejna przygoda z piękną naturą stanu Utah - Bryce Canyon National Park

Z Zion NP wyjeżdżaliśmy trochę zasmuceni. Decyzję, którą podjęliśmy poprzedniego dnia nie należała dla nas do łatwych i gryzło nas to cały poranek. Kiedy ruszyliśmy w trasę i oglądaliśmy te piękne widoczki parku podniosły się nam trochę morale. Przyroda znów nam pokazała, że nie ma co się smucić i szkoda na to czasu, bo nowe przygody są przed nami. Nie mieliśmy dzisiejszego dnia długiej trasy do pokonania, więc mogliśmy cieszyć się wszystkim co napotkaliśmy.  Dzisiejszą noc mieliśmy również spędzić w kolejnym Parku Narodowym stanu Utah - Bryce Canyon. To już czwarty park tego stanu, który planowaliśmy odwiedzić. Wiedzieliśmy, że będzie się on różnił od pozostałych parków, ale również i w nim będzie dominował kolor czerwieni/brązu ziemi. Zajechaliśmy na nasze miejsce kampingowe i  bardzo się zdziwiliśmy. Na nasze nieszczęście miejsce do zaparkowania naszego RV okazało się bardzo ciasne i całkowicie prostopadłe do drogi. Nasz 28 stopowy "potwór" po tylu dniach wspólnej przygody

Canyonlands National Park

Po naszej pierwszej nocy na pustyni przyszedł wreszcie czas na jej zwiedzanie. Stan Utah słynie z pięciu Parków Narodowych, a my dzisiaj planowaliśmy zobaczyć pierwszy z nich -  Canyonlands. Park zajmuje duży obszar, ale dla zwykłego podróżnika/turysty dostępna jest jego niewielka część. Ta bardziej dzika wymaga większego przygotowania, a przede wszystkim samochodu z napędem 4x4, bo przeważają tam zwykle piaskowe drogi. My wybraliśmy tę standardową część parku - no jakoś nasze RV nie wpisywało się w charakterystykę auta 4x4 :) Tę drugą część zostawiamy sobie na kolejny raz, wtedy kiedy dzieci podrosną i jazda po bezdrożach będzie również dla nich świetną przygoda i zabawą. Park przywitał nas wysoka temperaturą i pomimo, że słonce jeszcze wciąż było nisko nad horyzontem czuliśmy, że jest nam gorąco, zdecydowanie za gorąco, a gdy przyjdzie południe to chyba popadamy jak te muchy na parapecie. Na szczęście możliwość schowania się w chłodnym RV pozwoliła nam bardzo łatwo ładować siły do wę