Przejdź do głównej zawartości

Po dluższej przerwie...

Przepraszamy za dłuuugą przerwę, ale sporo się w ostatnich miesiącach u nas działo i nie było okazji, żeby usiąść do komputera na dłuższą chwilę. W końcu teraz nadarzyła się krótka okazja, więc na szybko piszę, żeby nie było, że zapomniałam o blogu.

Lato to najfajniejsza pora roku dla większości z Was:) Tak samo jest i z nami, dlatego z utęsknieniem oczekujemy wiosenno-letnich miesięcy, żeby aktywnie wykorzystywać otaczającą nas przyrodę.
W tym roku nie udało się nam niestety zrealizować wszystkich planów wyjazdowych, ale i tak było mega pozytywnie, bo mieliśmy odwiedziny znajomych z Polski - pozdrowienia dla Was - z którymi udało nam się wyskoczyć na tydzień wakacji.
Gdzie byliśmy i co robiliśmy?
Postawiliśmy przede wszystkim na przyrodę, ale z racji, że nasi Goście byli pierwszy raz w Stanach konieczna była też wizyta w miastach, żeby mogli doświadczyć na własnej skórze jak to wygląda. W Seattle oczywiście były odwiedziny pierwszego Starbucksa, poznawanie historii miasta - Underground tour, przejazd wielkim kołem (Great Seattle Wheel), słynna ściana z gumami do żucia, Pike Place Market, Pioneer Square (jak dla mnie wizyty w tym miejscu są zawsze ciekawe, bo można spotkać naprawdę rożne osobowości), Columbia Tower (jeśli kiedykolwiek będziecie w Seattle i będziecie chcieli podpatrzeć miasto z góry wybierzcie to miejsce zamiast Space Needle - widoki są zdecydowanie lepsze, a i samo wejście jest też tańsze. No chyba, że jesteście z tych osób, które koniecznie muszą zobaczyć tylko to, co polecają przewodniki,

Udało się nam również zobaczyć Oregon, niektóre miejsca odwiedziliśmy ponownie, ale powiem Wam, że warto! Za każdym razem  coś innego można dostrzec, albo jeszcze raz się pozachwycać czymś wspaniałym i zapierającym dech w piersiach. Spotkaliśmy wieloryby, foki i chipmunks, oglądaliśmy wielkie drzewa, wulkany i chodziliśmy po polu lawowym. Udało się nam też zobaczyć kanion oraz doświadczyliśmy różnych stref klimatycznych. Jednym słowem działo się!

A może nie będę pisać, tylko sam zobacz chociaż cząstkę tego, co my zobaczyliśmy :)



Okolice Mt. Rainier

Drzewa w Grove of the Pariarchs Trail


Mount St. Helens - wulkan, który wybuchł w 1980r. 


 Nad jeziorem Coldwater, które powstało po wybuchu wulkanu


 Widoki na granicy stanów Washington i Oregon - Columbia River


 Na jednym ze szlaków przy Multnomah falls


 W ogrodzie japońskim w Portland - podobno najładniejszy poza Japonią


 Pustynne krajobrazy Oregonu


 Przestrzenie...


 Kanion w The Cove Palisades State Park


 Chipmunk - tak, to jest wiewiórka z bajki Chip n Dale






Pieczone ostrygi:)


Na szczęście z kolejnymi wyprawami nie musimy czekać do wakacji, bo w okolicy jest sporo miejsc na weekendowe wyjazdy. Czas zacząć planować :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kolejna przygoda z piękną naturą stanu Utah - Bryce Canyon National Park

Z Zion NP wyjeżdżaliśmy trochę zasmuceni. Decyzję, którą podjęliśmy poprzedniego dnia nie należała dla nas do łatwych i gryzło nas to cały poranek. Kiedy ruszyliśmy w trasę i oglądaliśmy te piękne widoczki parku podniosły się nam trochę morale. Przyroda znów nam pokazała, że nie ma co się smucić i szkoda na to czasu, bo nowe przygody są przed nami. Nie mieliśmy dzisiejszego dnia długiej trasy do pokonania, więc mogliśmy cieszyć się wszystkim co napotkaliśmy.  Dzisiejszą noc mieliśmy również spędzić w kolejnym Parku Narodowym stanu Utah - Bryce Canyon. To już czwarty park tego stanu, który planowaliśmy odwiedzić. Wiedzieliśmy, że będzie się on różnił od pozostałych parków, ale również i w nim będzie dominował kolor czerwieni/brązu ziemi. Zajechaliśmy na nasze miejsce kampingowe i  bardzo się zdziwiliśmy. Na nasze nieszczęście miejsce do zaparkowania naszego RV okazało się bardzo ciasne i całkowicie prostopadłe do drogi. Nasz 28 stopowy "potwór" po tylu dniach wspólnej przygody

Znaleźliśmy raj na ziemi !!!

Po tym, co zafundował nam Arches NP byliśmy bardzo podekscytowani tym, że dzisiaj wieczorem będziemy spali w kolejnym parku narodowym - Zion. Miejsce to we wszystkich przewodnikach, jak i na zdjęciach, czy filmach jest zupełnie inne od pozostałych parków narodowych stanu Utah. W tym parku, oprócz czerwonych skałek jest dużo, bardzo dużo zieleni. Po słonecznych ostatnich dniach byliśmy bardzo wytęsknieni za tym kolorem.  Droga dojazdowa do parku była bardzo przyjemna, nie spieszyliśmy się, cieszyliśmy się droga i widokami za oknem. Zrobiliśmy sobie kilka nieplanowanych postojów, gdy tylko mieliśmy na to ochotę i tak właściwie "przez przypadek", bo akurat było nam po drodze, postanowiliśmy zajechać do jednej z większych atrakcji Arizony tuż przy granicy stanu.   Widoki na trasie Miejsce w którym Forrest Gump zakończył swój bieg z widokiem na dolinę Monumentów Skąd wzięliśmy się w Arizonie, skoro przed chwila jeszcze byliśmy w Utah?  Jak spojrzysz na mapę, zobaczysz, że droga do

Arches National Park - wyjątkowe miejsce na Ziemi

Gorące słońce nie przestawało nas opuszczać od momentu wjazdu w południową część stanu Utah. Przyjemne o poranku ciepłe promienie słońca, szybko zmieniały się w okolicach południa, w upał nie do zniesienia. Palące słońce towarzyszyło nam przez cały dzień odpuszczając dopiero wieczorem, kiedy to przychodził moment jego pięknego i urokliwego zachodu. Dokładnie taka pogoda towarzyszyć nam miała przez najbliższe dwa tygodnie naszej podroży. Pomimo, że chwilami doskwierał nam ten upał, cieszyliśmy się na myśl, że wygrzejemy swoje "stare kości" na słoneczku. Dzięki klimatyzacji w RV dawaliśmy radę z największymi upałami, odpowiedzialnie podchodziliśmy do wędrówek w słońcu, chroniąc siebie, ale przede wszystkim dbając o zdrowie dzieci.  Po Canyonlands NP dotarliśmy do kolejnego Parku Narodowego stanu Utah - Arches.  Park ten słynie z największego skupiska na świecie naturalnych łuków skalnych. Dodatkowo od 2019 roku jest jeszcze bardziej wyjątkowy, ponieważ otrzymał certyfikat "