Przejdź do głównej zawartości

Wizyta w krainie Skrzatów, leśnych Nimf i wielkich czarów!

Wyjeżdżając z Forks wiedzieliśmy, że właśnie wydarzyło się coś magicznego, że zostawiamy tutaj nasze serca. Jedna z fal Pacyfiku wciągnęła ich kawałek i nie zamierzała nam ich oddać. W ogóle nas to nie smuciło, a wręcz przeciwnie, byliśmy szczęśliwi, bardzo szczęśliwi.

Znad oceanu postanowiliśmy wybrać się w miejsce, z którego słynie stan Washington, z którego jest bardzo dumny i dzięki któremu m.in. zaczerpnął swój przydomek - Evergreen State.
Olymipc National Park to zdecydowanie najzieleńsze miejsce w USA w jakim było nam dane postawić stopę. Widzieliście kiedyś las z wszelkimi możliwymi odcieniami zieleni na drzewach, ze ściółką uginającą się od tego koloru? Dorzućcie jeszcze zielony mech oplatający każdą możliwą gałąź drzewa oraz jego pień. Jeśli udało Wam się to wyobrazić, to właśnie przenieśliście się z nami do Parku.

Kiedy wędrowaliśmy po Parku po jednym ze szlaków  nie potrafiliśmy nadziwić się jak jest tutaj pięknie, jak zielono, jak dziko. W Polsce często chodziliśmy po lesie, uwielbialiśmy spacery po Puszczy Augustowskiej, ale to co zastaliśmy tutaj było zupełnie innym doświadczeniem. Zieleń aż kuła w oczy, ociekała z drzew, wchodziła na nas wręcz oplatając nas. Jeżeli lubicie powieści fantastyczne, w których są rozbudowane opisy pejzażu, to patrząc na ten las deszczowy spokojnie, bez większego wysiłku, moglibyście się przenieść w głąb historii zapisanej na kartach jakiejś powieści. Tak właśnie czuliśmy się my w tej chwili.

Tak mogłaby wyglądać strona jakiejś powieści z opisem lasu, w którym teraz byliśmy.
...A ich oczom ukazał się piękny majestatyczny las. Pnie drzew były tak grube, że kilku chłopów miałoby problem, żeby je objąć. Ciepłe promienie letniego słońca próbowały przedrzeć się przez niewielkie otwory w gęsto splecionych konarach drzew. Po miękkim mchu zupełnie niesłyszalnie kroczył On, mały skrzat o wielkim sercu. Jego zielona czapka zlewała się całkowicie z otoczeniem, w reku trzymał własnoręcznie zrobiony łuk, który wciąż był pokryty skrawkami mchu. Skrzat pomimo swej dużej wagi, nie musiał skupiać się na bezszelestnym skradaniu do ludzi. Byli oni zbyt mocno zafascynowani jednym z drzew by zauważyć cokolwiek innego. Och! Gdyby tylko wiedzieli, że podziwiają najstarsze Drzewo w lesie. Drzewo, które zapytane w odpowiednim czasie może przepowiedzieć przyszłość śmiałka, który odważy się o to poprosić. Wielkie i potężne czary budzą się w Nim w Święto Przesilenia, a to dokładnie już jutro. Skrzat na szczęście zupełnie nie musi się przejmować ludźmi, jutro ich już tutaj nie będzie, nie będzie ich już nawet za chwile. Zostanie sam na sam z magią natury, delektując się bliskością Drzewa. W tym roku to on, ten mały Skrzat, będzie tym odważnym śmiałkiem, to on będzie prosił stare Drzewo o objawienie Jego przyszłości i nikt mu w tym nie przeszkodzi! A już na pewno nie zwykli śmiertelnicy z dziwnym czarnym pudełkiem zawieszonym na pasku na szyi, przez które patrzą na Drzewo...

Sami zobaczcie jakie zdjęcia udało się nam zrobić, żeby zapamiętać chwile w Parku. Zrobiliśmy je aparatem, który często na wyjazdach mamy zawieszony na szyi. Lubimy go tak nosić, bo dzięki temu mamy łatwy do niego dostęp i większą szansę na złapanie magicznych chwil, które widzimy.











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pewna świąteczna tradycja, którą przenieślibyśmy do Polski

Czasami jest tak, że podróżując po różnych krajach staramy się znaleźć rzeczy, które przyciągają naszą uwagę i sprawiają, że się nimi zachwycamy do tego stopnia, że chętnie byśmy przenieśli taką rzecz/sytuację do naszego życia/miejsca zamieszkania. To chyba jeden z tych powodów dla których warto podróżować - poznawanie czegoś nowego. Naszą wyprowadzkę do Stanów, traktujemy czasami jak taka wielką podróż, długa podróżniczą przygodę :) Odkrywamy, poznajemy i się zachwycamy niektórymi rzeczami. Przejmujemy powoli kulturę amerykańską na różnych płaszczyznach naszego życia, starając się zachować naszą polską tożsamość. Dzięki takiemu łączeniu dwóch światów jesteśmy bogatsi kulturowo i świadomie przeżywamy wydarzenia zarówno polskie jak i amerykańskie. Staramy się przekazywać polską kulturę naszemu synowi, jednocześnie sami uczymy się też amerykańskiej ze względu na niego. Nasz syn ma podwójne obywatelstwo i pomimo,  że większość jego rodziny mieszka w Polsce, to jednak bliżej mu do tej ame

Kolejna przygoda z piękną naturą stanu Utah - Bryce Canyon National Park

Z Zion NP wyjeżdżaliśmy trochę zasmuceni. Decyzję, którą podjęliśmy poprzedniego dnia nie należała dla nas do łatwych i gryzło nas to cały poranek. Kiedy ruszyliśmy w trasę i oglądaliśmy te piękne widoczki parku podniosły się nam trochę morale. Przyroda znów nam pokazała, że nie ma co się smucić i szkoda na to czasu, bo nowe przygody są przed nami. Nie mieliśmy dzisiejszego dnia długiej trasy do pokonania, więc mogliśmy cieszyć się wszystkim co napotkaliśmy.  Dzisiejszą noc mieliśmy również spędzić w kolejnym Parku Narodowym stanu Utah - Bryce Canyon. To już czwarty park tego stanu, który planowaliśmy odwiedzić. Wiedzieliśmy, że będzie się on różnił od pozostałych parków, ale również i w nim będzie dominował kolor czerwieni/brązu ziemi. Zajechaliśmy na nasze miejsce kampingowe i  bardzo się zdziwiliśmy. Na nasze nieszczęście miejsce do zaparkowania naszego RV okazało się bardzo ciasne i całkowicie prostopadłe do drogi. Nasz 28 stopowy "potwór" po tylu dniach wspólnej przygody

Canyonlands National Park

Po naszej pierwszej nocy na pustyni przyszedł wreszcie czas na jej zwiedzanie. Stan Utah słynie z pięciu Parków Narodowych, a my dzisiaj planowaliśmy zobaczyć pierwszy z nich -  Canyonlands. Park zajmuje duży obszar, ale dla zwykłego podróżnika/turysty dostępna jest jego niewielka część. Ta bardziej dzika wymaga większego przygotowania, a przede wszystkim samochodu z napędem 4x4, bo przeważają tam zwykle piaskowe drogi. My wybraliśmy tę standardową część parku - no jakoś nasze RV nie wpisywało się w charakterystykę auta 4x4 :) Tę drugą część zostawiamy sobie na kolejny raz, wtedy kiedy dzieci podrosną i jazda po bezdrożach będzie również dla nich świetną przygoda i zabawą. Park przywitał nas wysoka temperaturą i pomimo, że słonce jeszcze wciąż było nisko nad horyzontem czuliśmy, że jest nam gorąco, zdecydowanie za gorąco, a gdy przyjdzie południe to chyba popadamy jak te muchy na parapecie. Na szczęście możliwość schowania się w chłodnym RV pozwoliła nam bardzo łatwo ładować siły do wę