Przejdź do głównej zawartości

Patrzymy na świat przez "RÓŻOWE" okulary, a na buzi mamy śnieżnobiałego "BANANA" - Ubezpieczenie - Stomatolog i Okulista

O służbie zdrowia już się trochę rozpisywałam wcześniej, ale zupełnie odrębnym elementem jest stomatolog i okulista/optyk.

Ubezpieczenie stomatologiczne i okulistyczne jest zupełnie niezależne od głównego ubezpieczenia medycznego i tak naprawdę jest dodatkowym/opcjonalnym - możesz się na nie zdecydować, ale nie musisz i nikt nie będzie Cię z tego powodu ścigał. Takie ubezpieczenie jest zdecydowanie tańsze i działa trochę na innej zasadzie niż te główne medyczne.

Zacznijmy od ubezpieczenia stomatologicznego.
Też tak macie, że po mimo znieczulenia siedzicie na fotelu zestresowani, wciśnięci w jego obicie do granic możliwości, by jak najdalej uciec od tych "wstrętnych łapsk" dentysty, które zaraz będą robiły nam krzywdę? 
Nie?
To dobrze:) Bo zaboleć u stomatologa w Stanach może chyba najbardziej rachunek, a nie leczenie zębów.
W ramach ubezpieczenia "dostajemy" kilka podstawowych usług w pakiecie - ich koszt pokrywany jest przez ubezpieczalnie. Takie rozwiązanie osobiście uważam za naprawdę wygodne, bo nie muszę martwić się o niektóre koszty. Co pół roku, albo inaczej, dwa razy do roku, mamy możliwość zrobienia przeglądu zębów (oraz dziąseł - spotkaliście się z tym w Polsce?) oraz ich czyszczenia w ramach naszego ubezpieczenia. Prawda, że fajnie? Co ciekawe, ubezpieczyciel zmusza nas w pewien sposób do regularności wizyt, ponieważ ominięcie takiego przeglądu może skutkować tym, że za następny przegląd będziemy musieli zapłacić z własnej kieszeni:) - koszt około $180-280. Opłaca się więc chodzić na przeglądy regularnie, co jest podwójnym bonusem dla nas - "za darmo" i szybciej można wykryć jakieś problemy z zębami i co za tym idzie, mamy szansę na mniejsze leczenie i mniej bólu no i niższy rachunek. 
Jak wygląda taki przegląd? Troszkę różni się od tego z Polski - trwa godzinę i zawsze sprowadza się do czyszczenia zębów, a dodatkowo jeśli jest taka potrzeba, to raz do roku prześwietlane są niektóre zęby, które wzbudzają jakieś zaniepokojenie. Co trzy lata możemy też (w ramach ubezpieczenia) mieć zrobiony pantomogram. Oczywiście wszelkie badania robione są również w razie konieczności, ale wtedy zostaniemy obciążeni kosztami. Na przeglądzie zaskoczyło nas to, jak duży nacisk kładzie się na stan dziąseł!!! Nie wiem, może nie byłam uświadomiona w tej kwestii, ale duża część problemów z zębami zaczyna się właśnie od dziąseł, dlatego dokładnie sprawdzana jest ich kondycja :) Przez pierwsze 10min wizyty nie wiem kto bardziej był zdziwiony - ja, czy stomatolog, który nie mógł uwierzyć, że nigdy w życiu na przeglądzie nikt nie sprawdzał stanu moich dziąseł - jest specjalne urządzonko (bardzo proste), mierzące stopień odsłonienia (i tutaj kończy się moja wiedza na temat budowy zęba) - koron? zębowych.
Jakie odnieśliśmy wrażenie po wizytach u stomatologa? Rachunki za leczenie mogą być wysokie, ale mając jakiekolwiek poczucie konieczności dbania o zęby, nie zbankrutujemy nagle, bo nikt nie chce nas naciągnąć na niepotrzebne leczenie. Na każdym etapie wizyty wszystko jest nam dokładnie tłumaczone, co będzie robione, dlaczego tego potrzebujemy, jakie będą konsekwencje nieleczenia itd. Zwykłym przeglądem i czyszczeniem zębów nie zajmuje się stomatolog, ale technik. Lekarz przychodzi pod koniec wizyty i ogląda zęby, wysłuchuje uwag technika, proponuje ewentualne leczenie, czy wyjaśnia jakieś niewiadome.

OK, ale jak wygląda samo ubezpieczenie?
Na dany rok (w zależności oczywiście od ubezpieczenia) mamy dostępne jakąś wysokość środków na leczenie, np. $2000. W zależności od rodzaju ubezpieczenia, dana usługa/zabieg pokrywana jest w jakimś % przez nas, a w jakimś % przez ubezpieczalnie. Wspominany wcześniej przegląd pokrywany jest w 100% przez ubezpieczalnie, a z naszej puli dostępnych środków odliczana jest kwota jaka została zapłacona przychodni, np. $180; ekstrakcja ósemek jest również pokrywana w 100%, ale możemy być zobligowani do zapłacenia copayment (podobnie jak w przypadku zwykłego medycznego ubezpieczenia), np. $50, a nasza dostępna kwota na leczenie zostanie pomniejszona o to co zapłaciła ubezpieczalnia; koszt założenia korony pokrywany jest w 60% przez ubezpieczalnie, reszta zostaje dla nas i wynosi mniej więcej $500, chirurgiczne usuwanie zębów pod ogólnym znieczuleniem to koszt nawet $2000, ale w większości pokrywany jest przez ubezpieczyciela - my zostajemy obciążeni około 10% tej kwoty.
Ameryki nie odkryję jak napiszę, że im zdrowsze zęby tym taniej u lekarza, bo chodzimy tylko na przeglądy i czyszczenie :)

Jak ma się sprawa z okulistą i optykiem?
Jestem okularnikiem, a właściwie byłam...bo teraz oszukuję nosząc soczewki, a co!
Ogromnym zaskoczeniem było dla mnie to, że nie mogłam w prosty sposób kupić sobie  kolejnego opakowania soczewek kontaktowych. Wszędzie wymagano ode mnie przedstawienia recepty! Nawet zakupy przez internet kończyły się tym, że docierałam w którymś momencie do strony, na której znajdowało się pole zmuszające mnie do przedstawienia recepty - musiałam przesłać jej skan, zdjęcie, fax,  czy w jakikolwiek inny sposób udowodnić, że produkt, który kupuję został mi przypisany przez lekarza.
Nie pozostało mi nic innego jak wybrać się do lekarza okulisty po niezbędną receptę. Kto był u okulisty ten wie jak to wygląda, nic nowego się nie dzieje, szału nie ma - każą czytać literki, cyferki i wytężać wzrok:) Tak jak w PL, tak i tutaj trzeba sprecyzować przed wizytą, czy dobieramy okulary, czy też soczewki. Ubezpieczyciel w całości pokrył moją wizytę, więc wyszła "za free". Wizyta u okulisty jest "darmowa" raz w roku.


Zaskoczeniem również dla mnie był sam zakup okularów. Do oprawek i szkieł dopłacił ubezpieczyciel - dopłaca z góry określoną kwotę w zależności od ubezpieczenia (np. $150). Nie ma znaczenia jak drogie wybierzemy sobie oprawki, do każdych otrzymamy dopłatę, odpowiednio kalkulując można więc dostać okulary w ramach ubezpieczenia. Taka zniżka przysługuje raz w roku, można więc szaleć i co roku wymieniać sobie okulary :)
Trochę inaczej jest w przypadku soczewek kontaktowych, bo tutaj dopłacana jest tylko jakaś część (zależnie od rodzaju soczewek), ale i tak zawsze fajnie, że jednak nie musimy pokrywać wszystkiego z własnej kieszeni. 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kolejna przygoda z piękną naturą stanu Utah - Bryce Canyon National Park

Z Zion NP wyjeżdżaliśmy trochę zasmuceni. Decyzję, którą podjęliśmy poprzedniego dnia nie należała dla nas do łatwych i gryzło nas to cały poranek. Kiedy ruszyliśmy w trasę i oglądaliśmy te piękne widoczki parku podniosły się nam trochę morale. Przyroda znów nam pokazała, że nie ma co się smucić i szkoda na to czasu, bo nowe przygody są przed nami. Nie mieliśmy dzisiejszego dnia długiej trasy do pokonania, więc mogliśmy cieszyć się wszystkim co napotkaliśmy.  Dzisiejszą noc mieliśmy również spędzić w kolejnym Parku Narodowym stanu Utah - Bryce Canyon. To już czwarty park tego stanu, który planowaliśmy odwiedzić. Wiedzieliśmy, że będzie się on różnił od pozostałych parków, ale również i w nim będzie dominował kolor czerwieni/brązu ziemi. Zajechaliśmy na nasze miejsce kampingowe i  bardzo się zdziwiliśmy. Na nasze nieszczęście miejsce do zaparkowania naszego RV okazało się bardzo ciasne i całkowicie prostopadłe do drogi. Nasz 28 stopowy "potwór" po tylu dniach wspólnej przygody

Znaleźliśmy raj na ziemi !!!

Po tym, co zafundował nam Arches NP byliśmy bardzo podekscytowani tym, że dzisiaj wieczorem będziemy spali w kolejnym parku narodowym - Zion. Miejsce to we wszystkich przewodnikach, jak i na zdjęciach, czy filmach jest zupełnie inne od pozostałych parków narodowych stanu Utah. W tym parku, oprócz czerwonych skałek jest dużo, bardzo dużo zieleni. Po słonecznych ostatnich dniach byliśmy bardzo wytęsknieni za tym kolorem.  Droga dojazdowa do parku była bardzo przyjemna, nie spieszyliśmy się, cieszyliśmy się droga i widokami za oknem. Zrobiliśmy sobie kilka nieplanowanych postojów, gdy tylko mieliśmy na to ochotę i tak właściwie "przez przypadek", bo akurat było nam po drodze, postanowiliśmy zajechać do jednej z większych atrakcji Arizony tuż przy granicy stanu.   Widoki na trasie Miejsce w którym Forrest Gump zakończył swój bieg z widokiem na dolinę Monumentów Skąd wzięliśmy się w Arizonie, skoro przed chwila jeszcze byliśmy w Utah?  Jak spojrzysz na mapę, zobaczysz, że droga do

Arches National Park - wyjątkowe miejsce na Ziemi

Gorące słońce nie przestawało nas opuszczać od momentu wjazdu w południową część stanu Utah. Przyjemne o poranku ciepłe promienie słońca, szybko zmieniały się w okolicach południa, w upał nie do zniesienia. Palące słońce towarzyszyło nam przez cały dzień odpuszczając dopiero wieczorem, kiedy to przychodził moment jego pięknego i urokliwego zachodu. Dokładnie taka pogoda towarzyszyć nam miała przez najbliższe dwa tygodnie naszej podroży. Pomimo, że chwilami doskwierał nam ten upał, cieszyliśmy się na myśl, że wygrzejemy swoje "stare kości" na słoneczku. Dzięki klimatyzacji w RV dawaliśmy radę z największymi upałami, odpowiedzialnie podchodziliśmy do wędrówek w słońcu, chroniąc siebie, ale przede wszystkim dbając o zdrowie dzieci.  Po Canyonlands NP dotarliśmy do kolejnego Parku Narodowego stanu Utah - Arches.  Park ten słynie z największego skupiska na świecie naturalnych łuków skalnych. Dodatkowo od 2019 roku jest jeszcze bardziej wyjątkowy, ponieważ otrzymał certyfikat "