Przejdź do głównej zawartości

Trzy lata w USA - rozmyślania imigranta

Dokładnie dzisiaj mijają 3 lata od naszego wyjazdu z Polski. TYLKO, a może AŻ trzy lata.
Przez ten okres nie mieliśmy okazji przyjechać do Polski. Planowaliśmy przyjazd zaraz po pierwszym roku, ale się nie udało. Potem po drugim, znów nie wyszło...teraz może jest ten moment, gdy w końcu dotrzemy :)

Przez te trzy lata sporo się wydarzyło, zarówno w naszym życiu jak i w życiu ludzi, których "zostawiliśmy" w Polsce - śluby, rozwody, zakupy mieszkań/domów, choroby, ktoś z bliskich odszedł na zawsze, u kogoś urodziło się dziecko.
Te szczególne momenty chyba były dla nas najtrudniejsze, bo musieliśmy przyzwyczaić się do tego, że przeżywamy je z daleka, na odległość, płacząc lub ciesząc się w samotności. Takie momenty to, chyba najprościej mówiąc, pewien rodzaj tęsknoty, za bliskimi, znajomymi, za fajnymi wspomnieniami. Każdy kto wyjechał z ojczyzny, chociaż na chwilę, wie, że taka jest cena podjętej decyzji.
Czy wysoka? 
To zależy od człowieka, na ile jest silny psychicznie i na ile szybko potrafi adoptować się do nowej rzeczywistości, ale i też jak sobie radzi z wydarzeniami, które mogłyby być z jego udziałem, ale nie są i już nigdy nie będą.

Przez te 3 lata wielokrotnie zdarzyło się nam robić "rachunek sumienia". Stawialiśmy sobie pytania czy dobrą podjęliśmy decyzję o wyjeździe? Czy było warto? Co by było gdybyśmy zostali? Chwil, które nas ominęły nigdy nie złapiemy, ale doszliśmy do wniosku, że nie ma znaczenia miejsce, w którym się obecnie mieszka, bo zawsze i tak coś nas ominie. Liczy się tu i teraz!

Najlepszą odpowiedzią na stawiane przez nas pytania w "rachunku sumienia" jest kolejne pytanie, które zamyka je wszystkie w pewną całość. To z pozoru proste pytanie, ale odpowiedź na nie potrafi przewrócić świat do góry nogami.
Jesteś ciekawy/-a jak ono brzmi?
Oczywiście, że Ci je zdradzimy :) 

CZY JESTEŚMY SZCZĘŚLIWI?

Po tych 3 latach mieszkania w USA śmiało odpowiadamy - TAK! Jesteśmy szczęśliwi! Jesteśmy szczęśliwi, że podjęliśmy decyzję o wyjeździe, że zaryzykowaliśmy, że pokonaliśmy swój strach przed nowym, obcym i nieznanym.

Te trzy lata były bardzo dynamiczne - nowa praca, narodziny dziecka, kilka przeprowadzek, zakup domu, nowe znajomości, nowa rzeczywistość. 
Ameryka ciągle nas urzeka tym, czym urzekła nas za pierwszym razem - dzikością przyrody, pięknem krajobrazów, nastawieniem ludzi.
Nie wszystko jest idealne, piękniejsze, lepsze. Nie myślimy, że USA jest lepsze niż Polska, nie zachwycamy się bezkrytycznie wszystkim co jest tutaj. 
Są rzeczy, które nas rażą, są rzeczy, których nie akceptujemy, albo nie mieszczą się w naszej logice.
Jednak to tutaj czujemy się dobrze, to tutaj się nam podoba bardziej i to tutaj chcielibyśmy spędzić najbliższe lata naszego życia.

Te 3 lata były owocne także pod względem nauki nas samych, bo uczyliśmy się jak radzić sobie tylko we dwoje, w każdej, naprawdę w praktycznie każdej sytuacji, zarówno w tej negatywnej jak i tej pozytywnej.  Przeżywaliśmy rozterki, złość jak coś nam nie wychodziło, nie udawało się. Często towarzyszył nam też strach i pytanie, czy sobie poradzimy? Czy damy radę?
Przeżywaliśmy ogromną radość z różnych pozytywnych sytuacji i nauczyliśmy się trochę cierpliwości, bo często zmuszeni jesteśmy poczekać, żeby podzielić się radosną nowiną z najbliższymi - różnica w czasie potrafi namieszać w kontaktach :).
Te sytuacje mogą się jednak wydarzyć bez względu na miejsce zamieszkania! Bez względu na to gdzie jest Twoja ojczyzna, Twoje rodzinne miasto, gdzie jest Twoje serce. Im szybciej się to zrozumie tym szybciej będzie łatwiej się odnaleźć w nowej rzeczywistości.

Przez te 3 lata wielokrotnie słyszeliśmy też pytanie - Czy zostajecie na stałe? 
Nie potrafimy na nie odpowiedzieć. Jesteśmy teraz tutaj szczęśliwi, podoba się nam to jak żyjemy i jak się nam układa, a co przyniesie jutro...zobaczymy. Może pomieszkamy tutaj jeszcze troszkę i wrócimy do Polski, a może wybierzemy nowe miejsce na świecie, a może zostaniemy tak długo jak nam się uda. Na pewno przed podjęciem decyzji zadamy sobie pytanie - czy jesteśmy szczęśliwi? Odpowiedź na nie zadecyduje co będzie dalej.

Jest jeszcze coś. Po tych trzech latach nie czujemy się już tacy zupełnie zieloni w Ameryce:) Powolutku, coraz więcej rozumiemy jak wszystko tutaj funkcjonuje. Pewnie nie raz coś nas jeszcze zaskoczy, ale poruszamy się w wielu dziedzinach coraz pewniej.

Nie takie straszne te życie w Ameryce jak je opisują :P



p.s. powolutku chyba będziemy kończyli wpisy na naszym blogu. Chyba udało się nam stworzyć coś w rodzaju przewodnika/poradnika dla kogoś, kto planuje swój przyjazd do USA. Blog tworzymy z dwóch powodów - pierwszy, żeby zebrać te wszystkie doświadczenia młodego imigranta w jednym miejscu, a drugi, żeby nie zarzucać rodziny i przyjaciół długimi mailami :)
Chyba się udało pogodzić te dwie funkcje!
Jeśli coś nas zaskoczy, to na pewno zamieścimy to na blogu :) 

Pozdrawiamy serdecznie wszystkich tych, którzy korzystali/korzystają z naszych wpisów przy własnej przeprowadzce do USA, ale też tych, którzy zajrzeli tutaj z ciekawości poszukując odpowiedzi na pytanie - jak to się żyje za wielką wodą? 
I Ciebie, który trafiłeś tu przypadkiem, też pozdrawiamy!
Dzięki blogowi udało nam się zawrzeć kilka fajnych znajomości, niektóre okazały się nawet bliższe niż byśmy się spodziewali - pozdrowienia dla Kasi, Łukasza i Kacpra;)
Jeśli masz jakiekolwiek pytania związane z wyjazdem do USA, z tym jak się tutaj żyje, zachęcamy Cię do ich zadania. Nie gryziemy...za mocno :P

Have a nice day!











Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kolejna przygoda z piękną naturą stanu Utah - Bryce Canyon National Park

Z Zion NP wyjeżdżaliśmy trochę zasmuceni. Decyzję, którą podjęliśmy poprzedniego dnia nie należała dla nas do łatwych i gryzło nas to cały poranek. Kiedy ruszyliśmy w trasę i oglądaliśmy te piękne widoczki parku podniosły się nam trochę morale. Przyroda znów nam pokazała, że nie ma co się smucić i szkoda na to czasu, bo nowe przygody są przed nami. Nie mieliśmy dzisiejszego dnia długiej trasy do pokonania, więc mogliśmy cieszyć się wszystkim co napotkaliśmy.  Dzisiejszą noc mieliśmy również spędzić w kolejnym Parku Narodowym stanu Utah - Bryce Canyon. To już czwarty park tego stanu, który planowaliśmy odwiedzić. Wiedzieliśmy, że będzie się on różnił od pozostałych parków, ale również i w nim będzie dominował kolor czerwieni/brązu ziemi. Zajechaliśmy na nasze miejsce kampingowe i  bardzo się zdziwiliśmy. Na nasze nieszczęście miejsce do zaparkowania naszego RV okazało się bardzo ciasne i całkowicie prostopadłe do drogi. Nasz 28 stopowy "potwór" po tylu dniach wspólnej przygody

Znaleźliśmy raj na ziemi !!!

Po tym, co zafundował nam Arches NP byliśmy bardzo podekscytowani tym, że dzisiaj wieczorem będziemy spali w kolejnym parku narodowym - Zion. Miejsce to we wszystkich przewodnikach, jak i na zdjęciach, czy filmach jest zupełnie inne od pozostałych parków narodowych stanu Utah. W tym parku, oprócz czerwonych skałek jest dużo, bardzo dużo zieleni. Po słonecznych ostatnich dniach byliśmy bardzo wytęsknieni za tym kolorem.  Droga dojazdowa do parku była bardzo przyjemna, nie spieszyliśmy się, cieszyliśmy się droga i widokami za oknem. Zrobiliśmy sobie kilka nieplanowanych postojów, gdy tylko mieliśmy na to ochotę i tak właściwie "przez przypadek", bo akurat było nam po drodze, postanowiliśmy zajechać do jednej z większych atrakcji Arizony tuż przy granicy stanu.   Widoki na trasie Miejsce w którym Forrest Gump zakończył swój bieg z widokiem na dolinę Monumentów Skąd wzięliśmy się w Arizonie, skoro przed chwila jeszcze byliśmy w Utah?  Jak spojrzysz na mapę, zobaczysz, że droga do

Arches National Park - wyjątkowe miejsce na Ziemi

Gorące słońce nie przestawało nas opuszczać od momentu wjazdu w południową część stanu Utah. Przyjemne o poranku ciepłe promienie słońca, szybko zmieniały się w okolicach południa, w upał nie do zniesienia. Palące słońce towarzyszyło nam przez cały dzień odpuszczając dopiero wieczorem, kiedy to przychodził moment jego pięknego i urokliwego zachodu. Dokładnie taka pogoda towarzyszyć nam miała przez najbliższe dwa tygodnie naszej podroży. Pomimo, że chwilami doskwierał nam ten upał, cieszyliśmy się na myśl, że wygrzejemy swoje "stare kości" na słoneczku. Dzięki klimatyzacji w RV dawaliśmy radę z największymi upałami, odpowiedzialnie podchodziliśmy do wędrówek w słońcu, chroniąc siebie, ale przede wszystkim dbając o zdrowie dzieci.  Po Canyonlands NP dotarliśmy do kolejnego Parku Narodowego stanu Utah - Arches.  Park ten słynie z największego skupiska na świecie naturalnych łuków skalnych. Dodatkowo od 2019 roku jest jeszcze bardziej wyjątkowy, ponieważ otrzymał certyfikat "